Powiadają, że nie warto pchać się tam, gdzie Cię nie chcą. Odnosi się to do tematu zmian, intencji i świadomości. Często rozwijając się duchowo, oczekujesz konkretnych zmian w swoim otoczeniu i wśród najbliższych osób. Ty się zmieniasz, oczyszczasz intencje i nastawienie, budujesz pozytywny świat wokół siebie. I myślisz, że to cudownie zadziała na innych. Tymczasem okazuje się, że większość osób zupełnie się na to nie załapuje. To na nich nie działa. Wręcz przeciwnie – narasta opór, który kłóci się z Twoim nowym poziomem świadomości.
To rzadko bywa tak, że gdy Ty się zmienisz, świat wokół Ciebie odpowie tym samym. Zmieni się Twoje nastawienie i Twoja świadomość. A to daje Ci po prostu możliwości i inną perspektywę działania. Daje Ci przede wszystkim wybór. Wybór widzenia dobrych rzeczy na tle tych złych, wybór przyjemności zamiast cierpienia, wybór miłości zamiast nienawiści. Gdy intensywnie nad sobą pracujesz, nie oznacza to, że Twoja rodzina magicznie się zmieni. Nie oznacza to, że inni będą mieli taką samą chęć na miłość na przebaczenie czy pogodzenie się z Tobą. To tylko Ty sam zmieniasz swój świat wewnętrzny, a nie ludzi i okoliczności wokół. Co najwyżej pojawią się dla Ciebie nowe okoliczności i nowi ludzie, bo stare się najczęściej nie zmienia. Stare po prostu bezpowrotnie odchodzi, dając Ci możliwość doświadczenia nowego.
Nie walcz o zmianę, ciągle trwając w tej samej sytuacji i wśród „starych” ludzi, którzy wciąż postępują tak samo i nic ze sobą nie robią. Bo oni nie są Tobą, nie muszą się zmieniać tak jak Ty. Być może, będziesz musiał zostawić wszystko za sobą, ten cały świat, którego doświadczałeś wcześniej. Nie ciągnij nikogo za sobą, nie oczekuj, że światło i miłość podziałają tam, gdzie nie ma na to przestrzeni. Oczekuj najlepszych zmian po sobie, bo tylko wtedy dokonasz korzystniejszego wyboru i będziesz miał odwagę pójść tam, gdzie jeszcze nie byłeś.
Najlepszym przykładem są konflikty rodzinne ciągnące się przez wiele lat. Możliwe, że przez dłuższy czas zaszły w Tobie ogromne zmiany. Oczyszczałeś się, pracowałeś nad sobą i uwalniałeś trudne emocje, które zalegały w tej relacji. Zacząłeś oczekiwać, że skoro Ty zmieniłeś swoje nastawienie, to ta druga strona również. W Twoim poczuciu powinna reagować na zmianę, na to, co się z Tobą stało. Tymczasem okazuje się, że nawet po latach ta druga strona nic ze sobą nie zrobiła i nie zmieniła się. Wciąż Cię nienawidzą, wciąż mają do Ciebie żal i emocje. Nic im nie odpuściło. Pytasz jak to możliwe. Możliwe. Ponieważ nie jesteś odpowiedzialny za nikogo innego, tylko za siebie. Prawdziwy rozwój duchowy to umiejętność odpuszczania i odchodzenia od sytuacji i ludzi toksycznych, którzy przestają pasować do Twojego świata. Nigdzie nie musisz pchać się z miłością na siłę, nikt nie musi reagować na Twoje nowe intencje.
To zmienił się tylko i aż Twój świat wewnętrzny, na podstawie którego możesz zacząć kreować lepszą rzeczywistość. Kiedy bardzo się zmieniasz, wciąż możesz oczekiwać spełnienia konkretnych planów i marzeń, konkretnych reakcji od ludzi. Ale to tak nie działa. Kiedy wreszcie odpuszczasz ten ciężar, te problematyczne relacje, te przestarzałe okoliczności i przestajesz wiecznie czekać… Właśnie wtedy przychodzą do Ciebie boskie, lepsze rozwiązania, o których wcześniej nawet byś nie pomyślał.
To zupełnie tak jakbyś ciągle próbował nosić stare buty. Łatasz je i zszywasz, sklejasz bez końca. A one i tak się rozwalają, bo przyszedł czas na zmiany. Po prostu. I musisz je wyrzucić, choćby nie wiem co. Ta niekiedy brutalna prawda odnosi się do wszystkiego innego. Nawet do ludzi, od których oczekiwałeś cudów i zmiany perspektywy. Aby podziałała na nich Twoja zmiana, musieliby mieć wspólne intencje do rozwoju i uzdrowienia – czegokolwiek pozytywnego. A jeśli nie mają, to możesz się dwoić i troić i czekać całe życie aż coś drgnie. Najlepsza zmiana pojawia się, wtedy kiedy działają wspólne intencje. Wspólne intencje do zmiany.
Wniosek jest z tego taki – nie czekaj aż stare się zmieni-zamień stare na nowe i zawsze oczekuj najlepszego