Ludzie mnie oszukali – mówisz – zostałem oszukany. Takie sytuacje mają miejsce, jednak dużo częściej nasze poczucie zawodu tyczy się wysokich i nierealnych oczekiwań odnośnie problematycznych ludzi i sytuacji. Mając złudne nadzieje i oczekiwania marzymy o zmianach tam, gdzie nie są one możliwe, zamiast skupić się na własnym szczęściu. To właśnie przez taką postawę cierpimy i nakręcamy się w bezsensownej walce, w której tracimy siebie. Całe życie możemy trwać w złudzeniach, że to inni się zmienią, pewne sytuacje zaistnieją, a nasze oczekiwania znajdą odbicie w rzeczywistości.
Bardzo często tak się nie dzieje, a prawdziwe poczucie skrzywdzenia tyczy się wysokiej poprzeczki którą postawiliśmy innym. Ludzie nie tylko nie będą potrafili takich oczekiwań spełnić, jak jeszcze częściej nie będą mieli świadomości, że one w ogóle po naszej stronie istnieją. Wszystko tym bardziej się komplikuje, jeżeli latami wierzymy, że to nasze czekanie na zmiany, na ludzi, na okoliczności ma jakiś głębszy sens. Z takiej postawy rodzi się bolesne poświęcenie poprzez które liczymy na cuda i zadośćuczynienie. Cuda jednak nie przychodzą, a my zostajemy z niczym.
Możemy zmarnować życie marząc o tym, aby ktoś coś zrozumiał, powiedział, czy przeprosił. To się może nigdy przenigdy nie wydarzyć, a my powinniśmy pomyśleć o sobie. I żyć najpiękniej jak się da. Pomimo tego, że rzeczywistość nie jest taka jak byśmy oczekiwali. Im mniej silnych oczekiwań wobec ludzi tym bardziej będziemy szczęśliwi. Nie dlatego, że nie warto wierzyć w innych, ale dlatego, że warto w końcu postawić na siebie. Bo tylko sami zmieniając swoje wnętrze możemy również zmienić perspektywę i spojrzenie na świat.
Wtedy wszystkie męczące oczekiwania odpadną, a w to miejsce pojawi się akceptacja. Z perspektywy akceptacji można zobaczyć o wiele więcej, ponieważ będzie to przestrzeń zrozumienia, a nie wymuszania. Przestrzeń akceptacji i zgoda, że dajemy innym wolność w ich wyborach może przynieść niewypowiedzianą ulgę i radość.